Witajcie :)
"Tamte dni, tamte noce" Andre Acimana urzekły mnie stylem i uwiodły emocjami zawartymi na kartach powieści. Kompletnie nie miało dla mnie znaczenia, że autor opisywał fascynacje i pożądanie dotyczące osób tej samej płci. Od dawna nikt tak pięknie nie pisał o miłości, a przynajmniej ja nigdy wcześniej nie trafiłam na nic podobnego. Dodatkowo film, który obejrzałam niedługo potem oczarował mnie kreacjami bohaterów i atmosferą włoskiej prowincji. Do Elia i Olivera wracałam jeszcze wielokrotnie.
Naturalnym więc było, że gdy tylko ujrzałam zapowiedź kontynuacji losów ulubionych bohaterów nie wahałam się przed sięgnięciem po nie. Piękna okładka i zachęcający początek, a dalej? Cóż... Zawiodłam się trochę, więcej przeczytacie w poniższej recenzji.
Andre Aciman
Stron: 320
Gatunek: literatura piękna
Poradnia K Wydawnictwo
Opis:
Znajdź mnie to kontynuacja bestsellerowych Tamtych dni, tamtych nocy.
W nowej powieści Andre Aciman przedstawia historię znanych już czytelnikom bohaterów, jednak po 20 latach od wydarzeń z pierwszej książki.
Tym razem autor nieco bardziej przybliża czytelnikom losy Samuela, czyli ojca Elio i szanowanego profesora. Mężczyzna po rozwodzie ze swoją żoną wyjeżdża z Florencji do Rzymu, gdzie spotyka się ze swoim synem, Elio.
Elio nie jest już małym chłopcem, a szanowanym artystą. Dzięki swojej pasji, stał się uznanym pianistą. O jego koncertach piszą zaś na łamach popularnych czasopism.
Oliver nie zakończył zaś przygód z uczelnią. Po udanych studiach, został profesorem na angielskim uniwersytecie. Ma też pozornie poukładane życie osobiste.
***
Na
"Znajdź mnie" Andre Acimana czekałam od momentu ujrzenia zapowiedzi
na stronie wydawnictwa. Tym bardziej iż na okładce wydawcy napisali: poznaj dalsze losy Elia i Olivera. Elio i
Oliver, bohaterowie "Tamtych dni, tamtych nocy" jak i sama fabuła
przypadły mi ogromnie do gustu, wywołując multum emocji. Tym większe miałam
oczekiwania względem kontynuacji.
Powieść
nie jest gruba, przeczytanie jej zajęło mi jedno popołudnie i już w trakcie
miałam mieszane uczucia (ale o tym troszkę dalej). Treść podzielona jest na
trzy części, z których początkowa jest najdłuższa. Ta otwierająca skupia się na
ojcu Elia, Samuelu, który w pociągu spotyka intrygującą i interesującą młodszą
o grubo ponad dwadzieścia lat Mirandę. Kolejna poświęcona jest Elio, ostatnia
zaś Oliverowi. Śledząc poczynania tych trzech bohaterów poznajemy nieco
wydarzeń mających miejsce po rozstaniu się Elio i Olivera z pierwszego tomu,
ale i mamy możliwość bliżej przyjrzeć się postaci Samuela.
Fabuła
toczy się niespiesznie, nie znajdziecie tutaj barwnych opisów otoczenia, autor
opisuje tylko to co najważniejsze. Skupia się na mowie ciała postaci i
przedstawieniu emocji. I tym właśnie dla mnie było "Znajdź mnie" - opowieścią
o emocjach.
Zachęta
pod postacią nawiązania do poznania dalszych losów Elia i Olivera jest nieco
myląca. Owszem poznajemy dalsze losy tej dwójki, ale, przynajmniej w moim
przypadku, odczuwam pewien niedosyt. W przypadku osoby Olivera wręcz ogromny.
Autor poświęcił mu najmniej miejsca w "Znajdź mnie", ale i pomysł na
jego "część" wydała mi się najmniej dopracowana i czytając o
Oliverze. Jak wspomniałam wyżej, być może miałam zbyt wielkie oczekiwania
względem tej książki, ale czytając o Oliverze kompletnie nic nie czułam.
Podobnie
jak w "Tamtych dniach, tamtych nocach", tak i tutaj odnajdziemy
nawiązanie do religii żydowskiej, zahaczymy także odrobinę o drugą wojnę
światową. Sporo miejsca, we fragmentach poświęconych Elio, zajmuje muzyka. W
sumie nie ma w tym nic dziwnego, wszakże dla tego bohatera muzyka jest ważną
częścią życia, autor jednak pisze o niej w sposób kompletnie niewymuszony i
naturalny, wnioskuję więc, że ta dziedzina sztuki nie jest mu obca.
Przede
wszystkim podczas czytania miałam silne wrażenie, że najważniejsze w tej
powieści są relacje z ojcem. Głównie to były relacje Mirandy i jej ojca, zaś
później doszły, choć w mniejszym stopniu, relacje Samuela i Elio (wplecione w
opowieść z Mirandą), później zaś Michela i jego ojca, choć ten wątek wymaga
uważnego wczytywania się w treść i związany jest z wątkiem żydowskim.
Podobały
mi się nawiązania do tamtego, pamiętnego lata we Włoszech oraz wspólnego
wyjazdu Elio i Olivera do Rzymu i choć w ostatecznym rozrachunku odczuwam
niedosyt i pewnego rodzaju rozczarowanie, to jednak obie powieści są ze sobą
związane, nie tylko poprzez bohaterów, lecz właśnie przez to przywoływanie
przeszłości.
Przepięknie
o swoim ojcu mówi Elio: "To, kim
dzisiaj jestem, w największym stopniu zawdzięczam tobie. To ty nauczyłeś mnie
kochać - książki, muzykę, piękne idee, ludzi, a nawet siebie samego (...)".
To naprawdę ważne słowa i myślę, że każdy ojciec chciałby takie słowa usłyszeć
od swojego syna. Inna sprawa, to ilu ojców zasługuje na takie słowa.
"Znajdź
mnie" to opowieść o poszukiwaniu miłości, o czekaniu na nią, o pozwoleniu
sobie na jej przezywanie, nawet wtedy, gdy jest się już w kwiecie wieku. Część
poświęcona Samuelowi i Mirandzie jest najlepsza, najpełniejsza i najbardziej
przepełniona emocjami. Poznając fabułę w pewnym momencie odniosłam wrażenie
jakby autor stracił pomysł na tę książkę. Podczas gdy części o Samuelu i jego
synu były w porządku, tak Oliver został potraktowany dość ubogo. A zakończenie
było... dziwne. Cokolwiek dziwne.
Niemniej
jednak, jeśli chcecie poznać dalsze losy Elia i Olivera, bohaterów
"Tamtych dni, tamtych nocy" oraz bliżej poznać Samuela - ojca Elia,
lub jesteście fanami Andre Acimana powinniście sięgnąć po "Znajdź
mnie".
Komentarze
Prześlij komentarz