Witajcie
Kiedy tylko zobaczyłam tę książkę, przed oczami stanęła mi fabularyzowana wersja wydarzeń widziana w jakimś dokumentalnym programie. Doskonale pamiętałam ciekawość, zaintrygowanie i tę specyficzną nutkę tajemniczości. Bo czyż jest coś bardziej intrygującego i pobudzającego wyobraźnię niż nierozwiązana tajemnica, której towarzyszą liczne i różnorodne spekulacje?
Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Mova, będącemu nową marką znanego już Wydawnictwa Kobiecego. Dodaliście mojej wyobraźni sporego kopa i kto wie co się zrodzi w jej odmętach 😉.
"PRZEŁĘCZ DIATŁOWA. TAJEMNICA DZIWIĘCIORGA"
Anna Matwiejewna
Stron: 300
Gatunek: Lubimy Czytać podpowiada mi: sensacja/kryminał/thriller, ale ja się z tym nie zgadzam. Dla mnie to połączenie powieści obyczajowej i reportażu.
Wydawnictwo Mova
Opis:
Czy rosyjskiej pisarce uda się rozwiązać jedną z największych tajemnic XX wieku?

Kiedy kilkadziesiąt lat później młoda pisarka przypadkowo trafia na informację o tragedii „diatłowców”, jej życie zaczyna się w dziwny sposób splatać z wydarzeniami z 1959 roku. Anna próbuje dociec prawdy.”
Wyprawa tragiczna w skutkach
Wyobraźcie
sobie późny wieczór lub noc. Piekielne zimno, śnieg, wiatr, ciemność, a Wy wraz
z przyjaciółmi jesteście w namiocie na zboczu góry. Padacie ze zmęczenia po
długiej i ciężkiej wędrówce, jesteście przemarznięci do szpiku kości, bo to nie
czasy na termiczną bieliznę i specjalistyczne ubrania, czy sprzęty. Pomimo
niedogodności nie opuszczają Was humory, śmiejecie się, żartujecie, śpiewacie
turystyczne piosenki, których znacie na pęczki, bo to przecież nie pierwsza
taka wyprawa w Waszym życiu. Nawet zgrabiałymi palcami usiłujecie pisać
dziennik podróży i opracowywać tekst do gazetki. I wtedy wydarza się to COŚ…
Coś co sprawia, że uciekacie w popłochu z namiotu, prosto w mroźną, lutową noc
i nigdy już do tego namiotu nie wracacie. Część z Was znajdą po kilkunastu
dniach, część dopiero wiosną, gdy odtają śniegi. Chociaż minie sześćdziesiąt lat
tajemnica Waszej śmierci ciągle nie będzie rozwiązana…
*****
O
przełęczy Diatłowa usłyszałam po raz pierwszy może ze dwa lata temu, może
wcześniej. Od początku historia ta
rozpaliła we mnie ciekawość, bo kogóż nie pociągają nierozwiązane tajemnice?
Kiedy w oko wpadła mi książka Anny Matwiejewny "Przełęcz Diatłowa.
Tajemnica dziewięciorga" wiedziałam, że MUSZĘ ją przeczytać. Sięgałam po
tę pozycję tylko z jednym oczekiwaniem (no może dwoma) i nie, nie było poznanie
rozwiązanie tej zagadki: żeby czytało się przyjemnie i żeby poznać fakty. Patrząc
z perspektywy na zaspokojone oczekiwania jestem należycie usatysfakcjonowana,
co nie znaczy, że nie mam zastrzeżeń.
*****
Z
punktu widzenia fabularnego książka jest słaba, nawet bardzo, ale przyjemnie i
lekko napisana. To trzeba przyznać autorce, że styl ma przystępny dla
czytelnika, przez co nie męczyłam się podczas lektury. Zresztą, nie czarujmy
się, czytałam tę powieść tylko po to, żeby dowiedzieć się jak najwięcej o
tragedii na Uralu. Choć uczciwie dodam, że kreacja bohaterów Anny i Wadika była
moim zdaniem całkiem udana. Wprowadzenie elementu paranormalnego do fabuły
służyło... Szczerze, to nie bardzo wiem czemu, bo nawet nie popchnięciu akcji
do przodu, albo wprowadzeniu elementu niepokoju, bądź grozy. Nic z tych rzeczy.
Chyba, że chodziło o nawiązanie więzi pomiędzy narratorką a grupą Igora
Diatłowa... Jeśli tak, słabo to wyszło.
*****
Największą
wartość powieści stanowią dokumenty, fragmenty radiogramów, artykułów, zeznań,
a także pamiętników. Ubolewałam nad brakiem zdjęć, byłyby one zdecydowanym
urozmaiceniem i świetnym dodatkiem. Już nie mówię o zdjęciach odnalezienych ciał (bo te są straszne,
widziałam). Doskonałym pomysłem była zmiana czcionki we fragmentach dotyczących
diatłowców, dzięki czemu można ominąć część fabularną i łatwo odnaleźć same informacjach
dotyczące wyprawy, tragedii jaka się rozegrała na stoku góry oraz późniejszego
dochodzenia i domysłów. Na końcu książki autorka umieściła listę hipotez
przedstawiających przyczyny śmierci studentów.
Na
mnie spore wrażenie zrobiło czytanie części dzienników uczestników wyprawy,
którzy pisząc słowa czytane wiele lat później nie zdawali sobie sprawy jak
niewiele życia im zostało i w jakich warunkach przyjdzie im umrzeć. To
przerażające.
*****
"Przełęcz
Diatłowa" przeczytałam w kilka godzin i nie wiem kiedy ten czas minął.
Najbardziej ciekawiły mnie fragmenty dotyczące grupy turystów, która poniosła
śmierć z 1/2 lutego 1959 roku i moje myśli krążyły wokół ich postaci także
wtedy, gdy książkę odłożyłam.
Co
tam się stało? Dlaczego śmierć poniosło dziewięcioro młodych, zdrowych i
silnych ludzi? Dlaczego jedni nie mieli praktycznie żadnych obrażeń, podczas
gdy inni tak? Kto lub co stało za śmiercią? Żołnierze, człowiek śniegu, lawina,
piorun kulisty, a może UFO?
Ja
Wam na te pytania nie odpowiem. I prawdę mówiąc nie odpowie Wam również
niniejsza książka. Stanowi ona bowiem świetne (moim zdaniem) uporządkowanie
informacji o sprawie, pozwalające wysnuć własne wnioski i przypuszczenia. Być
może nadejdzie taki czas, gdy śmierć Igora Diatłowa, Aleksandra Kolewatowa,
Rustema Słobodina, Ziny Kołmogorowej, Ludmiły Dubininy, Jurija Doroszenki,
Gieorgija Kriwoniszenki, Nikolaja Thibeaux-Brignollesa oraz Aleksandra
Zołotariowa zostanie w końcu wyjaśniona.
*****
Czy
warto sięgnąć po "Przełęcz Diatłowa. Tajemnica dziewięciorga"? To
zależy czego szukacie. Jeśli powieści o ciekawej fabule to podejrzewam, że
doznacie zawodu. Jeśli zaś informacji, relacji, fragmentów dzienników
podróżnych, zbioru teorii dotyczących tego co zaszło na Górze Umarłych, w lutym
1959 roku powinniście być usatysfakcjonowani.
"Moim
celem nie było odkrycie strasznej tajemnicy Góry Umarłych. Ten cel wyznaczyłam
Tobie, Drogi Czytelniku. Ja tylko postarałam się zrobić wszystko, aby ułatwić
Ci zadanie." - I to się autorce udało.
Moja
ocena 7/10.
Komentarze
Prześlij komentarz