Dobry wieczór
Trochę odwykłam od bywania tutaj, potrzebowałam chwili przerwy, tak od pisania opinii, jak i od czytania. Za to wracam opinią o rewelacyjnej książce. Przede wszystkim pięknie napisanej, ze świetnymi kreacjami bohaterów, czerpiącej z mitologii słowiańskiej, emocjonującej i no... polecam Wam z całego serca, szczerze i w ogóle najbardziej na świecie. O jakiej pozycji mówię/piszę?
Zapraszam na przedpremierową recenzję drugiego tomu przygód Róży Świętojańskiej, czyli "Ad Astry" Anny Jurewicz.
"AD ASTRA"
Anna Jurewicz
Cykl: Sub Rosa
Stron: 360
Gatunek: fantastyka
Wydawnictwo Aniversum
Opis: tym razem znajdziecie go w treści poniżej
"Sic itur AD ASTRA"
Trochę wspomnień z pierwszej części
"Ad
Astra" Anny Jurewicz jest bezpośrednią kontynuacją "Sub Rosy".
Zakończenie poprzedniej części pozostawia czytelnika z szokiem wymalowanym na
twarzy, ściśniętym sercem - bo to, co na ostatnich kartach "Sub Rosy"
nawywijała Róża wywróciło wszystko do góry nogami - oraz całą masą pytań.
Od
pierwszych zdań "Sub Rosa", dzięki swobodnemu i miejscami pełnego
humoru stylowi autorki przypadła mi do gustu, ale po przeczytaniu książki do
końca poważnie zastanawiałam się czy nie zacząć autorki nienawidzić, za to jak
skończyła pierwszy tom. No kto tak robi? Oczywiście wielu pisarzy stosuje ten
podchwytliwy zabieg i to jest jak najbardziej dozwolone :). Jako pisarka
miałabym radochę, ale jako czytelniczka już niekoniecznie.
W
każdym razie niecierpliwie oczekiwałam kolejnej części i szczęśliwym zbiegiem
okoliczności okazało się, że mogę przeczytać o dalszych perypetiach Róży
jeszcze przed premierą. I wiecie co? Jeśli pierwsza część pozostawiła Was z
wieloma pytaniami bez odpowiedzi, to druga nie tylko zakręci Waszymi emocjami
jeszcze bardziej, ale pozostawi po sobie więcej pytań niż odpowiedzi.
Sic itur...
"Ad
Astra" kontynuuje wydarzenia jakie miały miejsce we wcześniejszym tomie, a
ponieważ znałam bohaterów i pomimo kilkumiesięcznej przerwy ich postaci nie
zatarły się w mojej pamięci, ponowne wkręcenie się w akcję nie stanowiło
problemu.
Pisanie
tej recenzji bez jakichkolwiek spojlerów to prawdziwe wyzwanie, szczególnie, że
opis też nie zdradza zbyt wiele:
Czy wrócimy na Uniwersytet
Łysogórski? Co zrobiła Róża w ostatnim rozdziale „Sub Rosy” i jakie będą tego
konsekwencje? Jak potoczą się losy jej przyjaciół? Czy Paryż skrywa w sobie
słowiańską tajemnicę? A może odpowiedzi ukryte są głęboko w litewskim lesie?
„Ad Astra” to druga część przygód Róży Świętojańskiej, która przynosi wiele odpowiedzi i … jeszcze więcej pytań.
Gotowi na kolejną przygodę?
„Ad Astra” to druga część przygód Róży Świętojańskiej, która przynosi wiele odpowiedzi i … jeszcze więcej pytań.
Gotowi na kolejną przygodę?
Styl Anny Jurewicz nadal pozostaje na
wysokim poziomie, nadal jest okraszony humorem, co dodaje lekkości zaistniałym
sytuacjom, ale wydarzenia, których jesteśmy świadkami tym razem stają się bardziej
dramatyczne. Co jakiś czas na plecach czujemy oddech czającej się śmierci,
zbierającej swoje krwawe (dosłownie) żniwo. Sami główni bohaterowie także się
zmieniają, nic dziwnego, bo nie dałoby się pozostać takim samym po wydarzeniach
i konsekwencjach z Nocy Kupały.
"Coraz bardziej nabierałam przekonania, że odbywa się tu
jakiś spisek, którego jestem częścią. Co więcej, patrzy się na mnie z
pobłażaniem, że jestem taka głupia i nie widzę tego, co mam przed oczami."
Jak zapewne niejedna z czytelniczek
dołączyłam do "klubu" Jonasza Wida. Mężczyzna zdawałoby się idealny:
przystojny, ładnie zbudowany, wesoły, komunikatywny, potrafiący cudownie
gotować... Właściwie wiedza o Jonaszu Widzie do tej pory była dość ograniczona,
ale w tym tomie autorka odsłania nam o nim nieco więcej przez co Jonasz staje
się jeszcze bardziej idealny, ale... do pewnego momentu.
... ad astra
To co czytam odbieram głównie emocjami.
I to właśnie emocje są dla mnie ważne, ważniejsze nawet niż sama fabuła, bo
jeśli autor umiejętnie wciągnie czytelnika w swoją opowieść, to nawet oparta na
schematach i schematami poganiana, pozostaje we mnie na długo.
W cyklu stworzonym przez Annę Jurewicz o
schematach trudno mówić, a poszukiwanie siebie, swojej tożsamości, miejsca w
świecie, potrzeba kochania i bycia kochanym, wzajemne zrozumienie to wartości
uniwersalne i ponadczasowe, które autorka wplotła w historię Róży. Za to emocje jakie autorka serwuje nam w Ad Astrze są na najwyższym poziomie, proporcjonalnie adekwatnym do stopnia lubienia Róży.
Sama postać głównej bohaterki jest
odmienna od tych, które do tej pory spotykałam. Róża jest tak cudowna, dlatego,
że jest niedoskonała. Jest taka jak wielu z nas, jest taka jak choćby ja:
walcząca z nadmiarem kilogramów, uwielbieniem do oglądania (może nie seriali,
ale gameplay'ów) i słodyczy (w tym także żelków) i dlatego z taką łatwością
przyszło mi się z nią identyfikować i kibicować jej.
Ale tym co mnie totalnie urzekło,
oczarowało, zachwyciło, ścisnęło za serce to kreacja relacji Róży i Jonasza. Jak
dla mnie, to prawdziwy majstersztyk. Bywały takie momenty, gdy miałam ochotę
trzasnąć Wida przez łeb. Bywały i takie, gdy miałam ochotę normalnie go
zamordować (serio). Bywały też takie, że czytając w gardle czułam rosnącą gulę
i zastanawiałam się "do licha,
kobieto [czyt. autorko] w co ty pakujesz swoich bohaterów i dlaczego ich tak
krzywdzisz".
"Wybudziłam się obolała bólem, którego nie umiałam
wyjaśnić. Przestraszona nie moim strachem. Co najgorsze - nic nie rozumiałam z
tych snów i coraz gorzej radziłam sobie z uspokajaniem się."
Cudze chwalicie, swego nie znacie
Tym co, poza stylem i kreacjami
bohaterów, tak mi się podoba w twórczości Anny Jurewicz jest czerpanie ze
słowiańskiej mitologii. Nie wiem jak Wy, ale już po przeczytaniu pierwszej
części zwróciłam baczniejszą uwagę tę dziedzinę. W "Ad Astrze" mamy
do czynienia z rozwinięciem zapoczątkowanego już wątku bogów słowiańskich,
dowiadujemy się więcej na temat Loży Świątyni Światła Świata, a także
podróżujemy trochę z bohaterami po świecie.
Anna Jurewicz zabiera nas do
Paryża, gdzie odnosi się do pożaru katedry Notre Dame, oraz jedziemy na Litwę,
aż za Wilno, gdzie historia... tak, tam się historia drugiego tomu kończy, ale nie
tylko. Co jeszcze? Zachęcam Was po sięgnięcie po lekturę "Ad Astry",
gdy tylko się pojawi, a dowiecie się dużo, dużo więcej.
Podsumowując:
Jeśli czytaliście "Sub Rosę" i
zakochaliście w jej bohaterach, opowiadanej historii i stylu, w jakim jest
prowadzona, nie możecie nie przeczytać "Ad Astry". Prócz kontynuacji
wydarzeń z pierwszego tomu, rozwojowi ulegają sami bohaterowie, zmieniają się
ich wzajemne relacje (niekoniecznie na lepsze), wydarzenia nabierają rozpędu,
miejscami też dramatyzmu. Uniwersytet Łysogórski niby pozostaje taki sam, ale
osoby z nim związane już niekoniecznie.
Autorka zaserwowała swoim czytelnikom emocjonalne zawirowania, który wciągają, miętoszą
duszę i zostawiają potem na pastwę oczekiwania na kolejny tom. "Ad
Astra" wymiętosiła mnie emocjonalnie, zakończenie rozbiło mnie na milion
kawałków i nie pozostaje mi nic innego, jak z niecierpliwością oczekiwać trzeciego
tomu pt. "Axis Mundi" (i ćwiczyć wolę powstrzymując się od obgryzania
paznokci z tego zniecierpliwienia).
Anna Jurewicz ma swój własny, jedyny i
wyjątkowy styl opowiadania. I jak byłam pewna, że pokocham jej historię przeczytawszy
zaledwie pierwszy akapit "Sub Rosy", tak "Ad Astra" tylko
mnie w tym przekonaniu ugruntowała. I cokolwiek wyjdzie spod pióra Anny
Jurewicz biorę to w ciemno.
Poniższy cytat jest jednym z tych niesamowicie
pobudzających wyobraźnię. Moja wręcz doznała wyobraźniowego spełnienia (o ile
takowe istnieje):
"Wydostałam się z lasu otulona podmuchem wiatru.
Poderwane do lotu liście i źdźbła trawy otaczały mnie, wirując i oplatając
powoli moje stające się ciało. Stwarzałam się z rosy i pierwszych kropli
letniego deszczu. Z suchych, butwiejących liści i okruchów ziemskiego pyłu.
(...) Każdy mój kolejny krok był coraz bardziej fizyczny. Szept tego mężczyzny
mnie ucieleśniał i zanim się do niego zbliżyłam, byłam już tak samo ludzka, jak
on."
Czy polecam "Ad Astrę" (oraz
"Sub Rosę")? Naprawdę muszę Wam mówić? ;)
Moja
ocena 9/10.
P.S. "Sic itur ad astra" znaczy
"tak sięga się gwiazd", "tak idzie się do gwiazd":)
Komentarze
Prześlij komentarz