Witajcie
"Porozumienie trzech" Tomasza Nizińskiego to moja druga powieść tego autora. Pierwszą był "Taniec marionetek", której opinię mogliście przeczytać kilka wpisów wcześniej. Miałam pewne oczekiwania co do tej części. Polubiłam Siódmy Regiment, specyficzny choć wulgarny język jakim posługiwali się żołnierze, humor i akcję. To co dostałam w drugiej części zawiodło moje oczekiwania. Dlaczego? Tego dowiecie się z poniższej recenzji.
Wydawnictwu Genius Creations dziękuję za egzemplarz do recenzji.
"Porozumienie trzech"
Tomasz Niziński
Stron: 300
Gatunek: fanstatyka
Wydawnictwo Genius Creations
Opis wydawcy:
Nowemu Ereburgowi grozi całkowite zniszczenie i bynajmniej nie chodzi o oblegającą go od miesięcy armię rebeliantów czy o siejące zamęt na ulicach Dzieci Czarnego Wilka. Prosty lud, zwiedziony manifestami myślicieli z Nichtael, zamęcza władze swoimi ordynarnymi postulatami. Domaga się równego traktowania, godziwych warunków pracy, a nawet powszechnego dostępu do edukacji, zupełnie jakby wysiadywanie w szkołach i pobieranie nauk stanowiło jakiś przywilej. Uświęcony tradycją porządek społeczny zaczyna chwiać się w posadach.
Te trudne czasy wymagają prawdziwego bohatera, ale z braku lepszych opcji mieszkańcy Caellarh będą musieli zadowolić się przeciętnie kompetentnym, patologicznie leniwym i doszczętnie skorumpowanym porucznikiem, który zrobi, co w jego mocy, by zwalić robotę na innych. Isevdrir Norgaard raz jeszcze zanurza się w kłębowisko spisków i intryg, walcząc o przetrwanie, zdradzając swoich mocodawców i zastanawiając się, po co do to wszystko robi.
"Porozumienie trzech" czy nieporozumienie ;)?
"Taniec
marionetek" przypadł mi do gustu dzięki głównym bohaterom, dialogom i
postępującej akcji. Owszem opisy mnie czasem dobijały, a nazw do tej pory nie
potrafię wymówić (na szczęście nie muszę), więc tym chętniej zabrałam się do
kontynuacji. Znałam świat, miejsce akcji, postaci, styl autora. Miałam
oczekiwania i to nie małe... I, kurczę, no... Panie Niziński co się stało?
Parę słów o fabule
"Porozumienie
trzech" to kontynuacja wydarzeń z pierwszej części. Minęły trzy miesiące,
Nowy Edynburg nadal jest oblężony, w mieście rządzi Bank Centralny, który
bankiem jest tylko z nazwy, hordy Dzieci Czarnego Wilka sieją spustoszenie
wśród najbiedniejszej ludności, choć tak naprawdę stanowią zagrożenie dla
każdego, kto się im nawinie. Położone nieopodal miasteczko Nichtael, w którym
podstawą jest równość, gdzie nie ma podziałów na grupy społeczne. Prosty lud
domaga się godziwych warunków pracy, dostępu do edukacji, opieki zdrowotnej.
A
pomiędzy tymi zwalczającymi się ugrupowaniami, odsyłany z jednej grupy do
drugiej, posłuszny niczym marionetka i już trochę tym wszystkim zmęczony, miota
się porucznik Norgaard. W tej części zdecydowanie mniej mamy do czynienia z
żołnierzami z Siódmego Regimentu, chociaż nie brak scen z udziałem Szalonego
Yorlana, czy Liczydła. Więcej też jest demona w ludzkiej skórze - Buba. Poza
starymi postaciami pojawiają się nowe, wokół których toczy się intryga.
"- Znacie przecież moją politykę. Nigdy
nie informuję o efektach ubocznych.
- A nie robisz tego, bo...?
- Co to za frajda zażywać specyfiki o
przewidywalnych rezultatach? Dreszczyk emocji bierze się z niewiedzy."
Z pewnością komuś przypadnie do gustu
przedstawianie różnego rodzaju modeli społeczeństwa, intrygi niczym na
królewskim dworze, walka o wpływy gospodarcze, jednak jeśli o mnie chodzi
odnosiłam wrażenie, że zdominowało to całkowicie tę część. Gubiło się w tym wszystkim
to, co tak mnie urzekło w pierwszej części. Żeby nie było, że tylko jest o
polityce i władzy, to jest też o religii, a nawet główny bohater wdaje się w
rozmowę z Bubem (który przypominam jest demonem) o ludzkiej duszy i piekle.
Co
się stało z Isevdrirem Norgaardem?
Sam
Is wiele stracił w moich oczach. Jasne, już w "Tańcu marionetek" nie
był ideałem, ale właśnie taki miał być: nieidealny, mający więcej wad niż zalet,
ale jednak wzbudzający sympatię. W wydarzeniach
mających miejsce w "Porozumieniu trzech" jest pionkiem. W pierwszej
części też nim był, ale to jednak on grał pierwsze skrzypce w tym co się
działo. Był wszędzie i nawet jeśli czasem nie wiedział co robi i po co, to
wzbudzał pozytywne uczucia. Tutaj... niby jest, ale równie dobrze mogłoby go
nie być, gdyby nie to, że widzimy świat jego oczami, bo autor postanowił
zachować sposób narracji z pierwszej części.
A miało być tak pięknie...
Nie
ukrywam, że czułam się zawiedziona. I
mówiąc szczerze zastanawiam się czy sięgnąć po kolejną część, jeśli takowa
zostanie wydana. Chociaż... kto wie? Może będzie lepiej, czasem zdarza się tak,
że któraś część jest słabsza...
Czy
polecam? Nie wiem. Jeśli jesteście zainteresowani poznać systemy polityczne,
gospodarcze obowiązujące w świecie stworzonym przez Tomasza Nizińskiego to
będzie usatysfakcjonowani. Jeśli liczycie na humor podobny do tego z pierwszej
części to zapewne się zawiedziecie, ja się zawiodłam. Jednak czy będzie się Wam
podobało "Porozumienie trzech" to już zależy od Waszych gustów i
oczekiwań. Ja uważam czas spędzony nad książką za troszkę zmarnowany.
"Pomyślcie
tylko o tych wszystkich podwójnych agentach, potrójnych grach i
wielopoziomowych kłamstwach!"
Moja
ocena 6/10
Komentarze
Prześlij komentarz