Witajcie
Książki z cyklu "Małego Licha" to moje pierwsze, dłuższe spotkanie z twórczością pani Marty Kisiel. Czy udane? Czy oryginalni bohaterowie przypadli mi do gustu? Zapraszam serdecznie na recenzję.
Cykl:Małe Licho (tom 2)
Stron: 304
Gatunek: dla dzieci, fantastyka
Wydawnictwo Wilga
Opis wydawcy:
***
Książki z cyklu "Małego Licha" to moje pierwsze, dłuższe spotkanie z twórczością pani Marty Kisiel. Czy udane? Czy oryginalni bohaterowie przypadli mi do gustu? Zapraszam serdecznie na recenzję.
"Małe Licho i anioł z kamienia"
Marta Kisiel
Cykl:Małe Licho (tom 2)
Stron: 304
Gatunek: dla dzieci, fantastyka
Wydawnictwo Wilga
Opis wydawcy:
Wydaje się, że zwyczajność na dobre zagościła w życiu Bożka. Nie na długo. Po tym, jak nad wyraz udana impreza, taka z planszówkami, popcornem i francuskimi tostami na słodko, kończy się zbiorową kwarantanną, Bożek wraz z Tsadkielem i Guciem muszą spędzić ferie u ciotki w samym sercu przedziwnego lasu. Wkrótce odkrywają, że z pozoru nudne, zaśnieżone odludzie kryje wiele niespodzianek...
"Małe Licho i anioł z kamienia", czyli Bożek jedzie na ferie
Z
twórczością Marty Kisiel miałam okazję zetknąć się przy okazji czytania
antologii "Harda horda", której recenzję również mieliście
przyjemność poznać. Spodobał mi się styl autorki i koniecznym stało się
nadrobienie braków w znajomości jej twórczości.
***
"Małe
Licho i anioł z kamienia" to drugi tom przygód niezwykłego chłopca,
nazywanego Bożkiem, oraz jego nietypowych, ale niebywale sympatycznych
przyjaciół. Można czytać części niezależnie od siebie, ale zdecydowanie polecam
opcję czytania po kolei, ponieważ zaczynając historię o aniele z kamienia,
będziecie lepiej znali charaktery postaci, co jest dobre by zrozumieć ich
motywy i decyzje.
"Licho
ledwo wystawało ponad stół (...), włosy miało jak z celofanu, który zabawnie
szeleścił i mienił się w świetle, a na świat patrzyło tęczowymi oczami i równie
tęczowym sercem."
Tym
co w głównej mierze fascynowało mnie w tej serii to fantastyczni bohaterowie:
Bożek, czyli Bożydar Antoni Jekiełłko -
nietypowy chłopiec, lat prawie dziesięć, mieszkający w bardzo nietypowym domu
razem z nie mniej nietypowymi mieszkańcami.
Licho - anioł stróż Bożka, małe Licho,
które cierpi na katar, dzierga bamboszki i mające włosy jak z celofanu, które
szeleściły i mieniły się w świetle. Z
"dziewięćdziesięciu procent składało się z miłości, z dziesięciu
zaś z kataru". To cudowny, mały aniołek, który wzbudza tylko i wyłącznie
sympatię.
Gucio - mały mackowaty potwór
mieszkający pod Bożkowym łóżkiem, towarzysz wielu zabaw i przyjaciel zawsze
gotów i do psot i do pomocy.
Wujkowie: Konrad i Turu - każdy o innym
charakterze, obaj jednak bardzo kochają Bożka.
Tsadkiel - anioł stróż wujka Konrada,
dostojny, surowy, mający swoje zasady i trzymający się ich kurczowo, niestety
jest też bardzo krytyczny w stosunku do wszystkich i wszystkiego, przez co
trudno z nim nawiązać dobre relacje.
Mama - mama, to mama, wszyscy drżą
przed jej gniewem, nawet wujaszkowie. Z ciężkim sercem przychodzi jej rozstać
się z synem na dwa tygodnie, gdy dom zamienia się w strefę chorych na ospę.
Prócz
wyżej wymienionych mieszkają tam również Krakers (mistrz kulinarny), utopiec
(zimujący w wannie), różowe króliczki, a także trzy niemieckie widma.
"(...)Tsadkiel
zawsze sprawiał wrażenie, jak gdyby dopiero co raczył łaskawie zstąpić z
obrazka między ludzi i inne żyjątka. Włosy miał długie, złociste i lśniące,
oczy jak dwa ametysty w blasku słońca, a jego śnieżnobiałe skrzydła, nawet
złożone, ledwo mieściły się w drzwiach. Przy tym był tak wysoki, tak piękny i
tak dostojny, że na jego widok wszelkie stworzenia aż zamierało z
wrażenia."
W
tej części Małego Licha jest mało, za to lepiej poznajemy drugiego anioła
stróża - Tsadkiela. Przyznam się, że choć Licho wzbudzało we mnie od początku
macierzyńskie uczucia, tak dostojny i nieprzystępny anioł stróż Konrada jawił
mi się jako postać tajemnicza, uzbrojona w swoją surowość, pedantyzm oraz
owiana mgiełką... tajemnicy i smutku. Tak, tak, tu do głosu doszła moja
romantyczna natura...
***
Wiedzieliście,
że małe anioły również mogą złapać ospę? Tak samo potwory, a nawet wujkowie,
którzy już kiedyś tę wstrętną ospę przeszli? Takim oto mało przyjemnym zbiegiem
okoliczności autorka zabiera nas razem z Bożkiem, Tsadkielem i Guciem do
uroczego domu w głębi lasu. Poznajemy tam kolejnych, nietuzinkowych bohaterów,
m.in.: przyszywaną ciocię Odę i czorta Bazyla.
Szczególnie
ten ostatni stanowił powód mojego niekontrolowanego chichotania. Moi drodzy,
tego nie da się po prostu opisać, to trzeba koniecznie przeczytać, bo nie dość,
że Bazyl sam w sobie jest postacią zabawną, i do tego posiada wadę wymowy,
która czyni go bohaterem wręcz komicznym.
Książkę
czyta się naprawdę bardzo szybko, nie tylko dzięki dużym literom, które są
odpowiednie, także dla młodszego czytelnika. Lekki styl, szybko postępująca
akcja, brak długich opisów, a te które są z pewnością napisane są bardzo dobrze
i sugestywnie, by nasza wyobraźnia mogła się nimi posiłkować. Och i ten humor.
Uwielbiam humor w książkach, zarówno ten słowny, jak i sytuacyjny. tutaj mamy i
jeden i drugi i podczas tej lektury po prostu nie sposób jest się chociaż nie
uśmiechnąć pod nosem.
"Małe Licho i anioł z kamienia" jest powieścią uniwersalną, taka, która spodoba się zarówno młodszym, jak i dorosłym
czytelnikom. Niewielka objętość wcale nie oznacza nudy, akcja jest wartka i
sukcesywnie nabiera tempa.
Poruszony
temat świętowania Bożego Narodzenia i wątpliwości Bożka w tym temacie zostają
rewelacyjnie i merytorycznie przedstawione.
***
"Małe
Licho i anioł z kamienia" to opowieść o byciu sobą i akceptacji
odmienności drugiej osoby, która wcale nie jest taka prosta jakby się mogło
wydawać, o czym Bożek miał okazję się przekonać; to także opowieść o przyznawaniu
się do błędu. Jest pięknie napisana, urocza, pełna humoru i bohaterów, którzy
zapadają w pamięć i serca, uczy tolerancji i wrażliwości na drugą osobę.
Pokochałam wszystkich bohaterów "Małego Licha" i z pewnością pani
Marta Kisiel dołączyła do jednej z moich ulubionych pisarek.
"- Cześć, kochanie! - Prawie zbił ją z
nóg, tak mocno się do niej przytulił. Dziwne. Nie widzieli się ledwie dwa
tygodnie, a wydawał się wyższy i jakby... jakby doroślejszy. - Jak się...
Bożydarze Antoni Jekiełłku, co ci sie stało w twarz?!"
- Och, wiesz. - Machnął ręką (...). - Takie
tam... przygody."
I
właśnie do przeczytania o takich tam przygodach gorąco Was zachęcam. A komu
polecam "Małe Licho"? Każdemu. Absolutnie każdemu obdarzonemu
wrażliwością, wyobraźnią, poczuciem humoru; każdemu kto lubi nietuzinkowych
bohaterów i oryginalną fabułę.
Moja
ocena 9/10.
Komentarze
Prześlij komentarz