"Zło w zarodku" - opinia

Witajcie

Zastanawialiście się kiedyś jak by to było należeć do elity płatnych zabójców? Ja nie. A przynajmniej tak było, póki nie trafiłam na tę książkę. I w ten oto sposób, dzięki Wydawnictwu Niezwykłe poznałam fascynującą serię autorstwa J. A. Redmerski "W towarzystwie zabójców". Książka, której recenzję Wam przedstawiam to jej czwarta odsłona.



▶ RECENZJA ◀

"Zło w zarodku"
J. A. Redmerski

Stron: 273
Gatunek: sensacja/thriller
Cykl: W towarzystwie zabójców (tom 4)
Wydawnictwo Niezwykłe

Opis wydawcy:
"W podziemnym świecie płatnych morderców zło nigdy nie śpi, dlatego nowy Zakon Victora Fausta stale rośnie w siłę. Relacje pomiędzy członkami Zakonu przez ostatni rok niewiele się zmieniły. Teraz jednak, kiedy sześciu najważniejszych agentów zostanie zaatakowanych przez nieznanego wroga, zmieni się wszystko. 
Niewinni ludzie, najbliżsi członków Zakonu, zostają porwani. Aby ich odzyskać, każdy z szóstki agentów musi wyznać swój najmroczniejszy, najgłębiej skrywany sekret tajemniczej kobiecie o imieniu Nora. 
Nora jest zarówno piękna, jak i zabójczo niebezpieczna, a na dodatek wydaje się wiedzieć o nich więcej niż oni sami. Nikt nie ma pojęcia, kim jest ta kobieta, ale szybko staje się jasne, że skrywa w sobie więcej, niż na pozór się wydaje. 
Każde wyznanie zasiewa kolejne ziarna niepewności. Nora nastawia agentów przeciwko sobie nawzajem, zmuszając ich do wyjawiania swoich tajemnic. 
Zanim gra Nory dobiegnie końca, agenci zrozumieją, kim jest i dlaczego obrała ich sobie za cel. Ale czy po zakończeniu gry Zakon nadal będzie istniał? 
Czyj sekret okaże się tym najmroczniejszym? Czy Zakon Victora przetrwa tę próbę?"


🔫 🔫 🔫

Stonowana okładka i biało czerwony napis jako pierwsze przykuły mój wzrok. Do tego zaciekawił mnie opis i chociaż nie znałam wcześniejszych części zaryzykowałam i zapragnęłam przeczytać czwartą odsłonę cyklu W towarzystwie zabójców, czyli "Zło w zarodku". Nieznajomość bohaterów i ich perypetii z pozostałych części nie stanowiły dla mnie problemu, doskonale odnalazłam się w sytuacji, było tak głównie dzięki temu, iż Autorka nawiązywała do wcześniejszych wydarzeń. 

Od pierwszej strony zostałam rzucona w sam środek akcji i to nie byle jakiej, bo rodem z filmu sensacyjnego. Lubię, gdy z marszu dużo się dzieje, a potem jest tylko ciekawiej. Tu zdecydowanie tak było. Zostałam wessana w opowieść, Autorka umiejętnie prowadziła historię, a przeplatała narrację z perspektywy głównych bohaterów: Izabel, Victora, Niklasa, a pod sam koniec nawet Fredrika. 

Sam pomysł na fabułę jest rewelacyjny. Nie ma nic bardziej intrygującego niż sekrety innych. Sekrety skrywane na samym dnie duszy, takie o których człowiek ma nadzieję, że nikt nigdy się nie dowie. Do tego postać Nory Kessler - tajemniczej kobiety, posiadającej ogromną wiedzę o Zakonie Victora i wiedząca, gdzie uderzyć i co powiedzieć, by postawić na swoim. Kim jest i czego tak naprawdę chce? 

Styl jest płynny, a Autorka wie jak przyciągnąć i utrzymać uwagę czytelnika. Przynajmniej ze mną jej się udało. Książkę przeczytałam w jeden dzień, tak bardzo mnie pochłonęła. To czego dowiedziałam się o bohaterach tylko podsyciło moją ciekawość i nie tylko zamierzam przeczytać piąty tom (tak, tak, ukaże się kolejna część), ale i poznać wcześniejsze przygody Izabel i reszty.

Ale wiecie co? Jedynym co do stylu, a właściwie co do tłumaczenia, mankamentem był nadmiar wyrazu "pieprzony". Miałam ochotę wziąć flamaster i zaznaczyć na czerwono wszystkie te "pieprzone" wyrazy i policzyć ile by ich było. Ja rozumiem, jak się pojawia raz na jakiś czas, ale... co za dużo to niezdrowo.

🔫 🔫 🔫

Victor, Niklas i Fredrik to typy bohaterów jakich uwielbiam. Cyniczni, opanowani, aż do obrzydzenia, pozornie nieczuli i wyprani z emocji. 
Nora pomimo, iż była w opowieść "tą złą" imponowała swoją postawą, hartem i pewnością siebie.
Izabel natomiast denerwowała mnie momentami niemiłosiernie. Na jej usprawiedliwienie miałam to, że była początkująca, uczyła się fachu i była bardzo emocjonalna, co akurat mam jej za plus. No nie ma co ukrywać, dziewczyna lekkiego życia nie miała.

🔫 🔫 🔫

Sceny erotyczne również się znajdą i powiem Wam, że mnie się podobały. Nawet ta ostatnia z Fredrikiem i Seraphiną. Wiadomo, takie sceny trzeba lubić, mnie osobiście nie przeszkadzają, o ile są dobrze napisane, a te moim zdaniem takie są. Jednak jeśli ktoś ma delikatne nerwy to może się czuć podczas czytania...niekomfortowo.

"Zło w zarodku" to nie tylko historia o sekretach. To też historia o tym jak wyjawienie pewnych tajemnic wpływa na przyszłość i wzajemne relacje. 
To również opowieść o miłości; jak odczuwanie jej i okazywanie może oddziaływać na najbliższych. Czasem miłość potrafi krzywdzić...

Podsumowując:
"Zło w zarodku" to była wciągająca i ciekawa lektura. Lekko napisana, intrygująca, z bohaterami, których charaktery osobiście lubię w książkach. Nieznajomość wcześniejszych tomów nie przeszkadzała mi w odnalezieniu się w historii, a wręcz podsyciła chęć poznania poprzednich trzech tomów. 

Lubisz, gdy od początku dużo się dzieje? Gdy bohaterowie to źli chłopcy i niegrzeczne dziewczynki? Lubisz świat bez "lukru i waty cukrowej" i od czasu do czasu brutalne sceny? A do tego intrygującą fabułę? Jeśli odpowiedź brzmi "tak", to zdecydowanie POLECAM Ci "Zło w zarodku" J. A. Redmerski.

Za możliwość przeczytania i zrecenzowania niniejszej książki(a tym samym poznanie nowej, fascynującej serii) dziękuję serdecznie Wydawnictwu Niezwykłe.

Komentarze