"Cudzoziemka" - opinia

Witajcie.

"Cudzoziemka" B. M. W. Sobol to cudna opowieść i bardzo udany debiut autorki. Zapraszam do poznania mojej opinii na jej temat (książki, nie autorki 😉).

▶ RECENZJA ◀

"Cudzoziemka"
B. M. W. Sobol

Stron: 527
Gatunek: obyczajowa
Wydawnictwo Novae Res

Opis od wydawcy:
"W życiu Judyty, młodej studentki dziennikarstwa, sporo się ostatnio dzieje. Za chwilę czeka ją obrona pracy magisterskiej, a potem wakacje w Skandynawii w gronie przyjaciół, które mają pomóc uwolnić się od wspomnień o zakończonym związku. Wymarzona podróż na zachodnie wybrzeże Szwecji okaże się jednak dla Judyty początkiem poważnych tarapatów, a przymusowe dzielenie namiotu z byłym chłopakiem to najmniejszy z problemów, jakie na nią czekają...

Wrzucona w sam środek leśnej głuszy, z dala od cywilizacji, wśród ludzi, którzy napawają ją lękiem i mówią niezrozumiałym językiem, dziewczyna będzie musiała na nowo nauczyć się żyć. Żyć w innym miejscu, przy innym mężczyźnie i w innej rzeczywistości..."

🍃🍃🍃 
Prawdę mówiąc opis jest dość... enigmatyczny i tak naprawdę nie zdradza za wiele o bohaterach czy treści. Coś jednak sprawiło, że zwróciłam na nią uwagę i pojawiła się myśl "chcę ją". I mówiąc otwarcie miałam zupełnie odmienną wizję tej "innej rzeczywistości". Nie zawiodłam się, o nie! Byłam zaskoczona takim obrotem sprawy, a elementy fantastyczne są zawsze mile widziane.

Akcja rozwija się wolno. Dla mnie stanowczo zbyt wolno, ale wystarczyło mi tylko poddać się powolnemu rytmowi opowieści Autorki by to wrażenie zbladło. Doszłam do wniosku, że tak długi wstęp we właściwą akcję, ma na celu dokładne przestawienie charakteru głównej bohaterki i jej towarzyszy. A skrawki intrygujących snów nawiedzających Judytę mają rozbudzić ciekawość i chęć dowiedzenia się co tak naprawdę się za nimi kryje. Przyznam, że mnie skusiły. 

W miarę czytania wydarzenia nabierają tempa, żeby pod koniec mocno przyspieszyć, a kilka dramatycznych zwrotów wydarzeń przyprawiło mnie o szybsze bicie serca.

Bardzo podobało mi się, że praktycznie cała ważna część wydarzeń toczy się wśród dzikiej przyrody, gdzie człowiek żyje w rytm zmieniających się pór roku, gdzie nie jest potrzebny zegar ani znajomość nazw miesięcy; gdzie człowiek nie jest związany ze światem niewidzialnym nićmi powiązań internetowych. A  w dodatku to Skandynawia - kraina przepięknych fiordów i... Wikingów.

🍃🍃🍃

Tak, tak Wikingowie... Zaskoczyło mnie i to, ale w ten pozytywny sposób. 
Powiem Wam, że nie na darmo książka została zaklasyfikowana jako obyczajowa. Nie znajdziecie tu krwawych bitew, żadnego tam machania toporem, żadnych wypraw w morze, wypadów na grabieże. Chociaż z tymi akcentami historia byłaby barwniejsza, bardziej dynamiczna. Nie powiem, że nudno było, bo działo się sporo, a Autorka głównie skupiła się na pokazaniu codziennego życia wczesnośredniowiecznych ludów Szwecji. Przyznam, że ta wizja bardzo przypadła mi do gustu, a w połączeniu z dobrym i lekkim stylem stanowiło to  idealną pożywkę dla mojej wyobraźni. Brakowało mi tylko większej ilości dialogów, i nieco mniej opisów.

🍃🍃🍃

Jeśli chodzi o bohaterów to Einar bezapelacyjnie skradł moje serce. A Judytą chciałam mocno potrząsnąć za jej podejście 😉 i życzyłam jej, żeby jak najszybciej się opamiętała. Bo nic tylko Krzysztof, któremu i tak bez szczególnego, moim zdaniem, entuzjazmu dała drugą szansę.

Co zaś się tyczy samej Judyty to mam mieszane uczucia względem jej osoby. Z pewnością imponowała mi swoimi zasadami i trwaniem w wierze, pomimo bycia zmuszoną do życia pośród pogańskich wierzeń. Trochę nie rozumiałam jej poddania się biegowi wydarzeń. No owszem, podjęła jakieś próby ucieczki, ale zadziwiająco łatwo poddała się sytuacji. Takie odniosłam wrażenie. Również bez prostestu została z młodym Einarem, zadziwiająco opanowanym młodym mężczyzną. Osobiście zwiałabym pierwszej nocy. A przynajmniej próbowałabym. Nawet zakładając, że kierowała nią ciekawość i dociekliwość, a tę cechę powinna posiadać dziennikarka, którą przecież chciała zostać to w ogóle tego nie czułam. Prawdę mówiąc...nawet zapomniałam co studiowała.

Zły bohater, bo jest i taki, jest faktycznie zły, podły i brutalny, ale wyjątkowo go mało było. Ottar, to ciekawa postać i może w kontynuacji będzie go więcej.

Atli - ta postać nie budziła mojej sympatii od samego początku. Nie znoszę manipulatorów. Przy każdym jego pojawieniu się spodziewałam się jakiegoś wyskoku. Jednak na końcu... Autorka zaskoczyła mnie totalnie (nie powiem Wam czym, sami musicie to odkryć), co nie sprawiło, że zmieniłam o nim zdanie, ale zrozumiałam motywy jego postępowania.

Jak na książkę obyczajową przystało, znajdzie się tu i kilka scen erotycznych. Łagodnie opisanych, nieśmiało, z unikaniem nazewnictwa części intymnych. Zważywszy, iż narracja jest pierwszoosobowa, a Judyta w kwestiach erotycznych jest nowicjuszką i ma w sobie wiele nieśmiałości, taki zabieg sprawdził się całkiem dobrze. 

🍃🍃🍃

Ja, jak to ja, snułam sobie możliwe rozwiązania i weryfikowałam je w miarę czytania. I wiecie co? Autorka i tak wywiodła mnie w pole. Bo choć część moich wniosków się potwierdziła, to zostałam z jeszcze większym mętlikiem, na rozwiązanie którego zmuszona jestem czekać do ukazania się drugiego tomu 😁. Epilog wymiata i sprawił, że tym bardziej czekam na drugi tom.

Podsumowując:
"Cudzoziemka" to ponad 500 stron udanego debiutu. Historia rozkręca się dość wolno, warto jednak dać się ponieść spokojnemu nurtowi opowieści, bo potem robi się coraz bardziej interesująco, miejscami groźnie, a nawet dramatycznie.
I choć pomiędzy mną, a Judytą nie było wielkiej chemii, to jednak ta bohaterka ma w sobie coś, co mnie do niej przywiązało (i nie jest to Einar😉).

Każdy z nas poszukuje swojego miejsca na ziemi i tej drugiej połówki, która będzie nie tylko kochankiem, ale i najlepszym przyjacielem. Pytanie tylko jak dużo bylibyśmy w stanie poświęcić?

Jak najbardziej POLECAM.

Komentarze