"Między nami chaos" - opinia

Dobry wieczór wieczór, Kochani

W końcu, po jakichś trzech czy czterech przymiarkach udało mi się napisać opinię "Między nami chaos" Samuela Millera. Jeśli o mnie chodzi zrobiła na mnie ogromne wrażenie i gorąco zachęcam Was do zapoznania się z tą pozycją.

▶ RECENZJA ◀

"Między nami chaos"
Samuel Miller

Gatunek: obyczajowa, dla młodzieży
Stron: 365
Wydawnictwo: Burda Książki

"Czy wolałbyś żyć z koszmarną prawdą, czy w błogiej nieświadomości?

Życie osiemnastoletniego Arthura wali się w gruzy, kiedy dostaje sądowy zakaz zbliżania się do swojej byłej dziewczyny, traci stypendium i szansę na dobre studia. Chcąc ukrócić nieco jego destrukcyjne zachowanie, ojciec wysyła go na pewien czas do wujostwa. Tam Arthur odkrywa dziennik swojego dziadka, słynnego pisarza, który pięć lat wcześniej na tydzień przed śmiercią wyruszył nagle w zagadkową podróż. Jej celu nie znał nikt z rodziny, a co gorsza – nikt nawet nie próbował się dowiedzieć, co się w tym czasie wydarzyło.

Podążając za wskazówkami, które znajduje w dzienniku, Arthur próbuje odtworzyć ostatnie dni życia swojego dziadka. Chce się dowiedzieć, kim naprawdę był, czego szukał tysiące kilometrów od rodzinnego domu i… czy rzeczywiście nie żyje. Nie wie, że na końcu drogi poza bolesną tajemnicą odkryje prawdziwego siebie."

Nie ukrywam, że książka wciągnęła mnie od pierwszych stron. Sam początek wprowadza nas w stan lekkiej niepewności, pewne rzeczy nie są powiedziane wprost, a młody Arthur Luis Pullman Trzeci sprawia wrażenie zagubionego i (jeśli o mnie chodzi) kompletnie niepoukładanego chłopaka, który ewidentnie potrzebuje pomocy terapeuty.
Lubię książki drogi, a tutaj z taką mamy do czynienia. Podróżujemy z Arthurem z małej mieściny o nazwie Truckee do Ohio, a podczas tej drogi poznajemy nie tylko przeszłość dziadka, ale jesteśmy także towarzyszami przemiany Arthura, który odkrywając przeszłość ukochanego dziadka odkrywa także samego siebie.

Patrząc z perspektywy czasu w "Między nami chaos" doszłam do wniosku, że mamy do czynienia z dwoma głównymi bohaterami. Jednym z nich jest Artie, drugim jego dziadek, którego przeszłość składamy z odkrywanych fragmentów, którego poznajemy poprzez wiersze pisane specyficznym stylem, by na końcu zamyślić się chwilę lub dłużej nad jego przeszłością, niełatwą i nie tak oczywistą.

Ponieważ nie lubię polityki, czy to w zwykłym życiu, czy w książkach podobny wątek w niniejszej książce był dla mnie pewnym zaskoczeniem i nieco utrudnił mi czytanie. Jest jednak konieczny by zrozumieć Arthura Luisa Pullmana Pierwszego.
Prócz podejścia pewnej grupy młodych ludzi do współczesnej polityki amerykańskiej w książce nie brakuje zwrotów akcji i dynamizmu.

"Między nami chaos" to dla mnie przede wszystkim książka o miłości.  O miłości rodzicielskiej, miłości młodzieńczej, miłości braterskiej, a także miłości ponadczasowej, takiej, która zostaje w nas na zawsze i ma wpływ na nasze życiowe decyzje.
To także historia o tym,  jak niekiedy trudno okazać najbliższym to, że są dla nas ważni, że są nam potrzebni, że ich kochamy. Przybliża nam również w pewien sposób chorobę Alzhaimera, chorobę przerażającą zarówno dla chorego, jak i jego najbliższych.
To również opowieść o tym jak niewiele niekiedy wiemy o naszych najbliższych,  o życiu naszych dziadków z przed naszego pojawienia się na świecie, a nawet pojawienia się naszych rodziców.

Czytanie "Między nami chaos" było niepowtarzalną podróżą i choć minęło kilka tygodni odkąd ją skończyłam często wracam do niej myślami. Towarzysząc Arthurowi sama sobie zadawałam pytanie czy chciałabym żyć z przerażającą prawdą czy w błogiej nieświadomości. I wiem jaka jest moja odpowiedź na to pytanie.
A Wy co byście wybrali?


Komentarze