Violet Vincent #3

Violet Vincent odsłona trzecia. Mam cichą nadzieję, że podoba Wam się ta historia.

           Nocą było względnie spokojnie. Z klubu słychać było dudnienie muzyki i były to jedyne nienaturalne dźwięki. Ul Łowców stał zaparkowany w uniwersyteckim parku. Anteny na dachu obracały się powoli. W nielicznych oknach akademika i paru domów studenckich paliły się światła.
         Cień przemknął niezauważony przez park i zmaterializował się na wystającym gzymsie. Nozdrza rozszerzyły mu się łowiąc nowe zapachy. Naiwni. Sądzą, że uda im się go złapać. Jeszcze kilka ofiar i będzie miał swoją dawną moc. Będzie mógł odebrać to co mu obiecano.
         Obserwował ze swej kryjówki przyjazd łowców. Interesujące, że wampirzyca zwróciła uwagę na miejscowych frajerów. Należałoby się im bliżej przyjrzeć. Był ignorantem nie zajmując się wcześniej tą grupką.
        Poszybował w stronę akademika. Czarnoskóry Gigant zawzięcie stukał w klawisze klawiatury komputera. Brian popijając piwo z puszki grał na konsoli wygrażając co jakiś czas pięścią wirtualnemu przeciwnikowi.
         Z klubu wyszła grupka podpitych studentów. Białe włosy Chloe błyszczały w świetle latarni. Cień owinął się wokół dziewczyny na ułamek sekundy i poleciał dalej. Przyczaił się w koronach drzew. Noc dopiero się zaczynała. Czekał na kolejną ofiarę.
           Pogrążył się w zadumie oczekiwania.
       Nadeszła parkową alejką. Pachniała kwiatami, świeżo opadłymi liśćmi i chucią. Jeszcze miała przyspieszony oddech, a serce biło pospiesznie. Idealna ofiara.
          Spłynął ku dziewczynie i przybrał postać zbliżoną do ludzkiej. 
         - Nie krzycz. - powiedział chrapliwie. Tak rzadko używał aparatu mowy, że drapało go w gardle, a głos jaki wydawał był mało przyjemny dla ucha.
        Dziewczyna krzyknęła i rzuciła się do ucieczki. Cień wydał westchnienie i czarną wstęgą owinął się wokół dziewczyny. Upadła na ziemię dotkliwie raniąc się w kolana i skręciła dłoń w nadgarstku. Usiłowała wyjąć z ust to co ją dusiło, rozdrapywała twarz do krwi dziko wijąc się po ziemi. Cień osłabiwszy ofiarę ponownie przybrał ludzką postać. Stał nad dziewczyną z przekrzywioną głową. Dziewczyna dyszała ciężko. Krew ciekła z jej ran.
         - Błagam... - wycharczała. - Nie rób mi krzywdy...Błagam, dam ci co zechcesz... 
         - Wiem, że dasz. Nie odwlekajmy tego co nieuniknione.
        Nasyciwszy się ciałem Cień wzbił się w powietrze. Czuł się silny, bodźce jakie odbierał z otoczenia były bardziej intensywne , kolory już nie takie wyblakłe, a  zapachy jeszcze bardziej odczuwalne.
 
       Nagły podmuch wiatru otworzył okno. Odwróciłam się od ekranu komputera. Paliła się tylko mała nocna lampka a wzrok oderwany od jasnego ekranu początkowo nie rozróżniał szczegółów. Zdjęłam okulary. Olbrzymi cień jarzył się intensywnym fioletowym kolorem. Nie miał jednego sprecyzowanego kształtu chociaż byłam w stanie odróżnić morfujące nogi, ręce, głowę... Fiu! Fiu! Miał imponujących rozmiarów...ogon.
Zdradził mnie uśmieszek, nad którym nie zapanowałam w porę.
        - Wynocha z mojego pokoju. - powiedziałam stanowczo, ale niezbyt głośno.
        Istota z cienia przypatrywała mi się z nie mniejszym zainteresowaniem niż ja jemu. Stwór nachylił się. Poczułam zapach zwiędłych kwiatów, mokrej ziemi i... jeszcze czegoś. Nienawidziłam tego zapachu. Zadrżałam... 
       - Ty draniu! Znowu to zrobiłeś! - wrzasnęłam. Rzuciłam się na Cień, poczułam jedynie słaby opór powietrza przelatując przez niego. Zapach zniknął wraz z odlatującym Cieniem. Okno na powrót się zatrzasnęło.
        Wybiegłam z pokoju.

       To co znalazłam trudno było nazwać ciałem. Poszarpane ubranie, kupka kości pozbawionych ścięgien i mięśni. Zemdliło mnie. Cholera!
      Zdjęłam okulary, nigdzie ani śladu demona. Jedynie przy zwłokach lśniła perłowa mgiełka. Zignorowałam ją i pobiegłam w stronę zaparkowanego niedaleko Ula.

* * *
      - Nie wierzę, że się na to zgodziłaś! - Tashiro Techin prawie wyrywał sobie włosy z głowy, gdy z niewinną minką zwiedzałam Ul. Lyn rozłożyła ramiona. Tate wodził za mną spojrzeniem jakbym szykowała się, żeby coś ukraść. Joshua Blake rozmawiał właśnie z dziekanem. Odwołano zajęcia. Studenci wałęsali się po miasteczku omawiając ostatnie wydarzenia. 
        - Znalazła ciało. - powiedziała Lyn. - Powiedziała o cieniu i obiecała pomoc. Coś się jej należy. 
        - To oszustwo! - unosił się dalej Tashiro.
      Spokojnie zwiedzałam Ul mimowolnie przysłuchując się burzliwej wymianie zdań. Interesowała mnie jedynie broń. Problem polegał na tym, że żadnej nie umiałam obsługiwać.
        - Hej, mogłabym o coś zapytać? 
       Odpowiedzieli jednocześnie Lyn: "Tak", Tashiro "Nie". Tate milczał taktownie.
        - Jasne. - zachęciła mnie Lyn gromiąc wzrokiem Tashira. - Pytaj. 
     - Jak zamierzacie złapać tego demona skoro nawet wasz system alarmowy go nie namierzył, a tę dziewczynę zamordował niecałe sto metrów od waszego wozu? 
        Zawijasy na twarzy Tate'a drgnęły w uśmiechu. Dyskretnie pokazał mi kciuk uniesiony do góry.
      - Nie twoja sprawa. - warknął Tashiro. Odwróciłam się do nich plecami próbując obmyślić plan na "pożyczenie" tego i owego z ich asortymentu. 
       - Pewnie. - burknęłam pod nosem. - Zważywszy, że gdybym wam nie powiedziała o cieniu to nawet nie wiedzielibyście czego szukać. 
       Tashiro doskoczył do mnie z mordem w oczach. Dźgnął mnie długim palcem.
       - Nie wymądrzaj się, dobra? Nie wiesz nic o naszej pracy. A teraz koniec zwiedzania. - pociągnął mnie w stronę drzwi. 
      Lyn próbowała go powstrzymać, ale mocno ją odepchnął. Otworzył drzwi jednym szarpnięciem i wyrzucił mnie z wozu. Upadłam szorując boleśnie brodą po chodniku.
Drzwi zatrzasnęły się z hukiem. Otarłam krew z podbródka. Cholera! Jeszcze się odegram. 
        - Przyszło ci do głowy, że to ona może stać za tymi atakami?! - unosił się Tashiro. 
        Grupka studentów minęła mnie pospiesznie. Bez wątpienia usłyszeli to co mówił, a raczej wywrzeszczał Tashiro. Zgrzytałam zębami ze złości. Skoro tak stawiają sprawę nie zamierzałam im pomagać. Nie kiwnę nawet małym palcem u nogi, żeby uratować ich zadufane dupska.

c.d.n (najprawdopodobniej za jakieś dwa lub trzy dni) :) 

Komentarze