Okej, okej, może trochę przesadzam

Wiecie? Dość poważnie traktuję swoją pasję pisania. Wcale nie dlatego, że moim marzeniem jest wydanie książki ani to, że postanowiłam wziąć udział w poważnym konkursie na książkę dla pań (www.inanna.pl) . Po prostu kiedy siadam do laptopa, żeby pisać lub przepisywać rękopis (mam nawyk najpierw pisania odręcznie) czuję potrzebę by to było wykonane dobrze i starannie. A to wymaga skupienia i uwagi, ponownego wgłębienia się w historię i emocjonalnego w niej zatracenia.

To praca, przy wykonywaniu której nikt nie może Ci pomóc. Bo to tylko ty siedzisz godzinami i stukasz w klawisze, poprawisz błędy, kasujesz i piszesz niejednokrotnie całe fragmenty od nowa. A kiedy skończysz nikt nie powie "Wow, jakie to piękne" (jak w przypadku rysunku czy modelu), bo najpierw Ktoś musi zrobić wysiłek, mieć chęć i potrzebę przeczytania tego co stworzyłeś.

Szczerze? Piszę dla siebie. Ok, i dla Mamy, której oceny i wsparcie są dla mnie motywacją do pracy. Bo to ona jest moją pierwszą i najwierniejszą Czytelniczką. To Ona zaszczepiła we mnie miłość do książek i to właśnie książki są tym co nas łączy pomimo różnych spraw, które nas podzieliły.

Mam marzenie, żeby pisać dla ludzi i pracuję nad jego zrealizowaniem. Z przyjemnością podzieliłabym się z Wami choć niewielkim fragmentem "Powrotów", które piszę na konkurs. Niestety konkurs ma swoje warunki, a jeden z nich zabrania publikowania utworu konkursowego gdziekolwiek. W tym tygodniu jednak podzielę się z Wami jednym z moich ulubionych opowiadań pt. "Violet Vincent".


Komentarze